Świadectwo z ŚDM w Krakowie

Światowe Dni Młodzieży nie były łatwym doświadczeniem. Wyciągnęłam z nich wiele duchowych lekcji, bardzo ważnych wskazówek, pouczeń. Czułam, że Bóg głęboko mnie doświadcza w tym czasie poprzez różne zdarzenia i sytuacje. Otrzymałam łaskę spotkania żywego Boga. Zrozumiałam, że On naprawdę jest wszędzie: w drugim człowieku, tańcu, śpiewie, uśmiechu, a także we łzach, trudnościach, ale przede wszystkim we wspólnocie. Niezwykły obraz utkwił mi w pamięci: miliony rąk wzniesionych ku niebu, dla Jego chwały. Ręce gotowe do budowania mostów. My, młodzi, możemy uczyć ludzi, że łatwiej budować mosty niż wznosić mury. Te słowa Papieża dotknęły mnie najbardziej. Zrozumiałam, że zamykanie się niczego nie daje, nie buduje żadnych relacji. Jeżeli zaś oddamy Bogu wszystko, nasze życie stanie się lepsze. Jezus jest Panem ryzyka! On motywuje mnie do decydowania o swojej wolności tak, aby zostawić po sobie ślad dla innych. Po tych dniach wiem, że warto ryzykować i oddać się Bożej miłości, i nie stawać się tylko „kanapowiczem” czekającym na szczęście.

Światowe Dni Młodzieży uświadomiły mi nieskończone Boże Miłosierdzie. Ogrom miłości do człowieka. Sam fakt wyjazdu na ŚDM okazał się dla mnie wielką łaską od Boga. Słowa papieża Franciszka były najlepszą nauką na temat miłosierdzia. To tutaj lepiej odczytałam postać ewangelicznego Zacheusza, w którego domu zatrzymał się Jezus. Wśród ludzi był on znienawidzony, a jednak Boże miłosierdzie jest ponad słowami ludzi. Jezus dostrzega go w tłumie i wybiera - by zatrzymać się u największego grzesznika. Tę scenę odniosłam do swojego życia. Ja też jestem takim współczesnym Zacheuszem. Pomimo największego grzechu Jezus odnajduje mnie w sakramencie pojednania. Odnaleziona dzięki Bożemu miłosierdziu i przyprowadzona na ŚDM, by doświadczyć nie tylko jedności z innymi, wyznania wiary, ale miłości Boga, który nigdy nie odrzuca swoich dzieci. Wracam do domu, ale moja przygoda nie kończy się w Krakowie, ona rozpocznie się w mojej codzienności, szkole, domu. Jestem silniejsza. Uwierzyłam, że życie nie musi byś puste i monotonne. Życie z Chrystusem jest o wiele ciekawsze, piękniejsze i radośniejsze. Miłosierdzie Boga jest wciąż żywe i nigdy się nie kończy, bo Bóg kibicuje każdemu i na każdego grzesznika rozlewa swoją miłość i łaskę.

Kasia